Moją pierwszą myślą, kiedy to zobaczyłam, było: Trzeba pojechać na SOR! Miałam podejrzenie, że w oku tego człowieka tkwi jakieś ciało obce. Wyglądało to bardzo źle: oko było załzawione, spojówka – bardzo przekrwiona, a powieka przymrużona. Patrzenie sprawiało mu ból.
Uraz powstał podczas zawodów sportowych, gdzie wymagany był duży refleks i szybkość ruchów. Podczas jednej z akcji zawodnik gwałtownie spojrzał w prawą stronę (przenosząc wzrok wykonał swego rodzaju szarpnięcie), a zaraz po tym poczuł ból lewym w oku. Oczywiście w ferworze walki nie przejmował się dolegliwością. Zawody zakończyły się dla niego miejscem medalowym, więc tym bardziej jego uwaga została odciągnięta i do wieczora – na fali euforii – funkcjonował normalnie.
Kiedy położył się spać, ból w oku bardzo się nasilił. Zamknięcie powieki powodowało duże podrażnienie spojówki i obfite łzawienie. Nie był w stanie zasnąć więc sięgnął po środki przeciwbólowe. Jakoś przetrwał do rana i następnego dnia poszedł do pracy. Spotkaliśmy się po południu.
Miałam do czynienia z mężczyzną 50-letnim skarżącym się na ból w lewym oku, który prosił o pomoc. Po ustaleniu, że jest to skutek urazu – zdecydowałam się jednak przeprowadzić zabieg. W związku z tym sięgnęłam po znane mi metody terapii.
Zaczęłam od aurikuloterapii – podczas odreagowywania punktu Au I/10 na lewym uchu ból w oku nasilił się, a spod półprzymkniętej powieki wypływały łzy. Ucho prawe w tym samym punkcie – bolesne – ale nie dawało tak silnych objawów.
Potem kranioterapia: stymulowałam punkty na głowie w strefie ruchowej oczu (5 klawikami) po obu stronach głowy (po lewej stronie bardziej bolesne). Z czystej ciekawości, bo klient nie informował o problemach z widzeniem, sprawdziłam też strefę odpowiedzialną za wzrok, ale bodźcowanie praktycznie nie dawało bólu.
Następnie przeprowadziłam zabieg klawiterapii – starannie odreagowane zostały punkty według algorytmu dr Barbasiewicza na bóle gałki ocznej (tylko lewa strona ciała, używałam jednego klawika).
Przez cały czas ja byłam skoncentrowana na zabiegu, a klient – na własnym cierpieniu. Niektóre punkty były niezwykle bolesne (mężczyzna miał już kilkanaście zabiegów w związku z innymi dolegliwościami, więc mógł odnieść się do wcześniejszych doświadczeń). Zabieg trwał 2,5 godziny. Kiedy się skończył, ku naszemu zdumieniu, ból oka zmniejszył się prawie do zera, powieka powędrowała na swoje miejsce, a oko przestało łzawić. Zostało tylko przekrwienie spojówki, ale zdecydowanie mniej widoczne.
Efekt był spektakularny!
Zasugerowałam, żeby zabieg powtórzyć, ale… poszkodowany nie skorzystał z tej propozycji. Dobrze przespał noc, a następnego dnia nie było śladu po doznanej kontuzji.
Uraz gałki ocznej nie jest nie jest czymś powszechnym. Jednak przykład tego człowieka pokazuje, że w dyscyplinach sportowych, które wymagają gwałtownych ruchów, może się przytrafić. Warto mieć na uwadze, że i w takim przypadku bardzo pomocne okazują się zabiegi aurikuloterapii, kranioterapii i klawiterapii. W omawianym przypadku problem został zupełnie rozwiązany na skutek poddania się przez sportowca takiemu zabiegowi manualnemu. Dolegliwości ustąpiły zupełnie i nie było potrzeby przeprowadzenia szczegółowej diagnostyki.
Literatura:
Janusz Kołodziejczyk, Aurikuloterapia, ISBN 978-83-85411-06-2, Omnibus, 2011, Lubsko.
Janusz Kołodziejczyk, Kranioterapia, ISBN 978-83-85411-09-3, Omnibus, 2017, Lubsko.
Ferdynand Barbasiewicz, Kalwiterapia, ISBN 978-83-946623-1-8, Centrum Klawiterapii, 2017, Strzeniówka.