Czy klawiterapia jest dla dzieci?

Chcę Wam opowiedzieć o Marysi. Ta historia zaczyna się w czerwcu 2022 roku, kiedy dziewczynka ma sześć i pół roku. I sporo problemów na głowie jak na tak młodego człowieka.
Lekarz stwierdził u niej: częstomocz, dysurię i niepełną mikcję.
Objawiało się to szeregiem uciążliwych dolegliwości: ciągłe parcie na pęcherz, brak pełnego wysikania się, uciążliwe i mega częste wizyty w toalecie. Rujnowało to życie całej rodziny, a szczególnie duży stres obciążał mamę dziewczynki, która zaczęła mieć problemy z przełykaniem pokarmu…
Marysia zażywała lek, który w ocenie jej rodziców tylko pogarszał sprawę, więc przestali go podawać.
Ale to nie koniec problemów. Podejrzewano u niej mutyzm wybiórczy… Marysia niechętnie nawiązywała kontakt z rówieśnikami w przedszkolu, a i w domu często nie miała ochoty z nikim gadać. Do obcych osób podchodziła szczególnie nieufnie.
Mama, szukając innego niż farmakologiczne rozwiązania, zdecydowała się oddać córkę w moje ręce.
To było ogromne wyzwanie. Po pierwsze: zabiegi klawiterapii bywają bardzo bolesne, a tu chodziło o sześciolatkę (!). A po drugie: jak zdobyć zaufanie tak wymagającej klientki?
Zdradzę Wam już teraz, jaka była moja strategia.
Pracowałam w domu Marysi. Na pierwsze spotkania zabierałam ze sobą naszego rodzinnego szczeniaka i córkę. Psiak stworzył idealną atmosferę radości i zabawy. W tym zamieszaniu robiłam zabiegi, ale tylko tyle, ile mi pozwoliła i na co pozwoliła (raz plecy, raz głowa). Czasem wizyta trwała 2-3 godziny, a zabieg – 15 minut. Nigdy nic nie zrobiłam wbrew jej woli – nic na siłę.
Zabiegi trwały około dwóch tygodni (co trzy-cztery dni). Potem była przerwa wakacyjna dwutygodniowa i powrót na kolejne dwa tygodnie (również z przerwami). Dodatkowo mama zakupiła wałek Lyapko (na którego powierzchni znajdują się cienkie igły) i w dni kiedy nie było zabiegu – sama „wałkowała” córkę.
Co osiągnęłyśmy?
Są powody do radości. Dolegliwości ze strony układu moczowego zmniejszały się z upływem czasu aż do całkowitego ustąpienia (!). Poprawił się kontakt z rodzicami. Tata Marysi zauważył ze zdziwieniem, że córka zaczęła z nim rozmawiać z własnej inicjatywy, czego wcześniej nie robiła. Poprawiły się jej relacje z rówieśnikami. Dziewczynka stała się bardziej otwarta i rozmowna, co natychmiast dostrzegły panie przedszkolanki.
Dziś (styczeń 2024r.) Marysia chodzi już do szkoły, w której dobrze sobie radzi, a problem z układem moczowym nie wrócił.
Przy okazji prowadzenia terapii u dziecka, zajęłam się również mamą, której zaproponowałam suplementację magnezem, witaminami z grupy B oraz krople Bacha. Zastosowała się do tych prostych porad, co wyeliminowało jej problem całkowicie.
Jaki z tego morał?
Praca z dziećmi techniką klawiterapii jest możliwa i bywa bardzo efektywna. Jak sami zapewne zauważyliście, niezbędny jest przemyślany plan działania i współpraca z rodzicami, którzy w terapię malucha wkładają ogromny wysiłek.

Facebook
Instagram